Dzieło Pomocy św. Ojca Pio 20 lat
ZAMÓW KADZIDŁO POMAGAM
Dzieło Pomocy - Facebook Facebook Dzieło Pomocy - Instagram Instagram Dzieło Pomocy - Linkedin Linkedin

Historia Marka

„9 miesięcy spędziłem na wózku inwalidzkim, a lekarze orzekli: niezdolny do wykonywania jakiegokolwiek zawodu” – historia Marka

Byłem obieżyświatem. Urodziłem się na Dolnym Śląsku. Z Polski wyjechałem w 1993 roku. Zjechałem pół świata! Mieszkałem w Holandii, Turcji, Francji i we Włoszech. Do dziś w każdym z tych krajów mam znajomych. Przeszedłem nawet Alpy z Francji do Turynu!

Mieszkając we Włoszech… trochę mi się nie powiodło. Miałem wypadek samochodowy. Cały byłem w gipsie i chcieli mi amputować nogę. Było ze mną bardzo źle… Udało mi się jednak dojść do siebie i znów zacząć pracować. Pewnego dnia podnosiłem w pracy ciężką skrzynkę i „poszły” mi te same kręgi, które miałem uszkodzone w wypadku. 9 miesięcy spędziłem na wózku inwalidzkim, a lekarze orzekli „niezdolny do wykonywania jakiegokolwiek zawodu” ze względu na stan zdrowia.

Pamiętam, że gdy byłem jeszcze we Włoszech, koleżanka powiedziała do mnie: „Marek, Ty jedź do Polski. Zobaczysz, jak tam się wszystko zmieniło”. Posłuchałem jej, kupiłem bilet powrotny… Do dziś nie mogę się połapać w tym, co się dzieje w naszym kraju. Po przyjeździe miałem mieć zagwarantowane mieszkanie w Nowym Sączu. Załatwiła mi je koleżanka, która namawiała mnie, żebym się spakował i wsiadł w autobus do Polski. Miałem tylko zadzwonić…Do tej pory osoba, która rzekomo miała na mnie czekać, nie odbiera moich telefonów. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, wykręciłem numer noclegowni dla bezdomnych mężczyzn, opowiedziałem o swojej sytuacji i zostałem przyjęty.

Życie w przytulisku nie jest łatwe, ale staram się znaleźć tutaj jakieś zajęcie. Pomagam w tym, co mogę. Często sprzątam, bo lubię czystość i jestem przyzwyczajony do porządku.

To właśnie tu, w przytulisku, dowiedziałem się o Dziele Pomocy św. Ojca Pio. Od czasu wypadku muszę brać silne leki, które wiele kosztują. Pamiętam, jak jednego dnia kolega do mnie powiedział: „Idź na Loretańską, tam ci pomogą”. I poszedłem… w Dziele porozmawiali ze mną, zapytali, czego oprócz leków potrzebuję. Za każdym razem, jak przekraczam próg Dzieła, nie mogę się nadziwić. Tutaj każdy jest zawsze uśmiechnięty, że wszystkie choroby znikają.

Staram się być cierpliwy, ale tak bardzo chciałbym już wyjść z tej bezdomności. Mam córkę i wnuki, które cały czas mi mówią: „Dziadek, jak będziesz miał swoje mieszkanie, to my do Ciebie do Krakowa przyjedziemy”. Też na to czekam.

Marek, lat 61
uwielbia podróżować, lubi porządek,
nie może się doczekać spotkania z wnukami


Skip to content